27.04.2013

Rozdział 1

                Ciepły podmuch przesyconego kurzem powietrza, muskające moje nagie ramiona, sprawił, że poczułam w płucach smak popiołu. Panował półmrok, nie było tutaj ani dnia, ani nocy. Cały czas panowała ciemność rozświetlana, przez świece lub starodawne latarnie stojące po obu stronach drogi wyłożonej po prostu popękaną skałą, lub wysypaną ziemią.
Siedziałam przed jedną z wielu knajp i wpatrywałam się w ludzi wchodzących do środka, większość z nich, to były demony. Bardzo łatwo poznać, gdyż jedynie one mają taką mroczną poświatę. Musiałam pogadać z Darianem, który był teraz w środku, ale nie chciałam wchodzić tam teraz, gdzie akurat przebywa banda tych złowieszczych stworzeń. Skuliłam się w ciemnym zaułku i wyczekiwałam, aż trochę się przeludni. Złudne były jednak moje nadzieje, gdyż z biegiem czasu ilość osób przybywała, a nie odwrotnie, na co liczyłam.

           Oparłam się o parującą ścianę i usiadłam. Ziemia tak jak wszystko tutaj była ciepła, niemal parowała unosząc ze sobą drobinki kurzu lub piasku, który przylepiał się do ciała. Jakby chcieli, aby wyparowało z nas całe zło jakie siedzi w nas.
 – No proszę, proszę, kogóż my tu mamy – poczułam na całym ciele ciarki, ale odważnie podniosłam głowę do góry. Przede mną stał rosły mężczyzna. O długich, jasnych włosach związanych w kucyk. Jego duże, zielone oczy błądziły po moim ciele. Biała ubrudzona ciemną mazią koszula była rozpięta ukazując, pokaźnych rozmiarów napakowaną klatę, ze ścieżką białych blizn. Znałam go z widzenia, jednak jego imię już dawno wyleciało mi z głowy, a to nie dobrze. Powinno się pamiętać imiona tych, którzy są dla ciebie zagrożeniem. Ruchem wielkiej dłoni, który była prawie wielkości mojej głowy, chwycił mnie z poły mojej luźnej bluzki i podniósł do góry. Ledwo dotykałam palcami ziemi. Czułam na policzku jego nieprzyjemny, gorący oddech.
 – Mała Lilka – uśmiechnęłam się wyniośle, stwarzając pozory odwagi chociaż serce waliło mi tak mocno, jakby chciało mi wyskoczyć z piersi. O ile można tak powiedzieć, bo i tak nie żyłam. W fizycznym sensie. Rzucił mną o ścianę, przypierając do muru. Jego szorstka wielka ręka złapała mnie za włosy, ciągnąc moją głowę w dół, tak abym nie mogła na niego spojrzeć. – Co cię tu sprowadza? – Czułam jak drętwieje mi kark.
 – Nie twoja sprawa. – I to był błąd. Mój oprawca szarpnął za włosy i rzucił na ziemię, przyduszając i przytrzymując nogą, która zgniatała moje żebra i uniemożliwiała oddychanie.

Czasami myślałam, że musiałam być naprawdę złą osobą i zrobić coś okropnego, że trafiłam do tego miejsca, ale najgorsze było to dziwne wrażenie i moje dopasowanie tutaj, zbyt szybkie dopasowanie... Byłam taka sama jak oni; tak samo się zachowywałam.
Tak samo zepsuta. Tak samo szłam do celu nie zważając na innych. Tak samo nie obchodziło mnie nic innego oprócz mnie samej.

Mężczyzną przykucnął przyciągając mnie do siebie. Nie czułam już jego ciężaru.
 – Nie chcesz powiedzieć, więc wyciągnę to z ciebie, kawałek po kawałku. Może zacznę od buźki? – Wyciągnął nóż i przejechał jego koniuszkiem po mojej twarzy. Poczułam ciepło i metaliczny zapach własnej krwi.
 – Rocket zostaw ją. – Na dźwięk tego głosu trochę mi ulżyło, ale tylko trochę, bo to był taki sam zwyrodnialec jak oni wszyscy. Jak my wszyscy.
 – Więc ona jest twoja?

       Siedziałam w upalnym barze przyciskając do twarzy kawałek zabrudzonej szmaty, która była kawałkiem mojej bluzki. Darian wpatrywał się we mnie swoimi ciemnymi ślepiami.  Jego blada twarz była czysta i nie było widać śladu kurzu i brudu tego miejsca. Długie, muskularne ręce były skrzyżowane na piersi.
 – Szukałaś mnie? – Przytaknęłam. – Po co? Masz jeszcze czas.
 – Chcę odzyskać wspomnienia i wiedzieć jak umarłam.
 – Powtarzam ci, że nie mogę ci w tym pomóc. W twoich aktach jest tylko twoje imię i nazwisko i to, że miałaś się znaleźć w Trzecim Kręgu. Tylko tyle.
 – Chcę wiedzieć – jego oczy były nieruchome.
 – Kiedyś może sobie przypomnisz.


       Byłam wściekła. Wręcz kipiała ze mnie złość. Co ma znaczyć kiedyś? Za tysiąc lat? Może za tysiąc pięćset? A może nigdy?
Może wtedy kiedy nie będzie mi już na niczym zależeć i to miejsce pochłonie mnie całkowicie.
Wtedy, to będzie bez znaczenia. Liczy się to co jest teraz. A teraz chcę wiedzieć. Nie kiedyś, bo to bezsensu, ale teraz.
Uniosłam pokaźnych rozmiarów kufel z piwem i upiłam spory łyk, szczerze mówiąc miałam ochotę roztrzaskać go na łbie Dariana, ale nie skończyłoby się to dla mnie dobrze.
 - Kiedyś to trochę za późno i nic mi to nie daje - postawiłam z impetem kufel i spojrzałam wyzywająco na Dariana. - Chcę wiedzieć - zagryzłam wściekle wargi, przez ciemne oczy Dariana przemknęło coś dziwnego,  jakby na chwilę pojaśniały, wyraz jego twarzy  także się zmienił. Po chwili wybuchł głośnym, rosłym śmiechem. Kiedy Darian się śmieje wszyscy milkną. I tak też się stało. Jeszcze minutę temu panował tu taki gwar i harmider, że nie można było usłyszeć własnych myśli; teraz panowała cisza, że można było usłyszeć bicie własnego serca, gdyby biło naturalnie.
 - Ona jest przezabawna - rzucił do wpatrujących się w nas z lekkim przerażeniem klientów baru. Nagle jego wyraz twarzy ponownie się zmienił, oczy z powrotem pociemniały i to jeszcze bardziej, a usta wykrzywiły się w dziwnym grymasie. Lekko przerażającym. Poczułam jak po moich plecach przechodzą ciarki. Zadygotałam. - Nie będziesz mi stawiać warunków Liliano - moje imię wypowiedział, takim tonem, że czułam jak mój żołądek zaciska się do rozmiarów główki od szpilki.
W gardle urosła nieprzyjemna gula. Jednak nie odrywałam od niego wzroku, wet za wet. Ja wiem, to głupie, w końcu to on jest ten ważniejszy i potężniejszy. Gra trwała dalej, faktem było, że z oczywistych względów ton on miał przewagę i był tego absolutnie świadom.
Determinacja. Musiałam wiedzieć kim byłam. Chciałam poznać chociaż skrawek tego kim byłam jako żywa istota.
Darian westchnął. Miałam wrażenie, że atmosfera się trochę poluzowała. Nie czułam już ciarek na plecach. Jego spojrzenie było także łagodniejsze.Jego oczy nadal przypominały ocean podczas sztormu, ale ten chyba powoli dobiegał końca.
 - Nie wiem to jest dobry pomysł.

2 komentarze:

  1. Spodobało mi się, chociaż rozdział zdecydowanie za krótki, brakowało trochę rozwinięcia końcówki.
    Ale to dopiero pierwszy, no drugi rozdział więc na pewno wszystko się wydłuży z czasem.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście powinnam bardziej rozwinąć końcówkę, ale ja zawsze tak mam jak zaczynam nowe opowiadanie.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń