25.05.2013

Rozdział 2.


               Cichy stukot, jakby końskich kopyt obudził mnie z drzemki, albowiem nie można było tego nazwać snem. Zwlekłam się z łóżka i wyjrzałam przez okno.
Kolejne potępione dusze, które trafią na niższy poziom. Pewnie uciekły. Zamknęłam okiennice i zapaliłam świeczkę. Moje mieszkanie było małe. Właściwie to był jeden duży pokój, gdzie znajdowała się toaleta i łóżko. Usiadłam w starym fotelu, który przytargałam z pod jakiejś meliny.
Miałam ochotę na gorącą kąpiel z pianą.
Straciłam rachubę czasu i nie jestem w stanie powiedzieć ile czasu już tutaj jestem.

Miesiąc?
Pół roku?
Rok?
Sześć lat?

Trzy lata i trzynaście dni. Chociaż wydaje mi się, jakbym była tutaj całe wieki. Podeszłam do pożółkłej umywalki spoglądając w popękane i brudne lusterko wiszące tuż nad nią.
Wyglądałam okropnie. Moja cera była ziemista i wysuszona, ciemne i długie włosy przypominały raczej kołtun niż ludzkie owłosienie. Poza tym, byłam przeraźliwie chuda i zmęczona. Czułam pod palcami wystające żebra, a moje d były zapadnięte.
Przeczesałam palcami kłaki i obmyłam twarz śmierdzącą ziemią wodą.

Nie rozumiałam niektórych rzeczy w tym świecie. Jak tego skąd biorą wodę, lub żywność? Nie ma tutaj normalnych zwierząt, ani kanalizacji.

Czyżby sam Szatan maczał w tym palce?

            Wyszłam na zewnątrz. Jak zwykle na popękanych ulicach nie było prawie nikogo, wszyscy woleli pochować się w zatłoczonych spelunach. Ja nie miałam wiele do roboty, więc postanowiłam się przejść.
             Szłam skulona, tak żeby nie rzucać się w oczy. Nie dać sposobności do zaczepienia mnie. Być nikim. Kolejną szarą, złą duszą na tym padole.
Czułam pod stopami jak ziemia paruje, dosłownie. Unosiła się ciepła para, która sprawiała tylko, że człowiek czuł się jeszcze gorzej. Wszystko się do siebie lepiło. Moja zbyt luźna koszulka przywierała do mojego zniszczonego ciała. Czułam krople potu wpływające mi po twarzy.
Skręciłam w jakiś zaułek, odwracając się za siebie, aby sprawdzić, czy nikt za mną przypadkiem nie idzie. Czujność jest ważna. Jednak wkrótce bardzo pożałowałam, że wybrałam się na ten spacer.
Poczułam silne uderzenie w głowę...

           Obudził mnie pulsujący ból głowy. Kiedy otworzyłam oczy otaczała mnie ciemność. Ciemność pozbawiona światła. Pewnie bym się przestraszyła gdybym nie spędziła tyle czasu w Piekle. Jednak mimo tego, czułam dziwny lęk. Ta ciemność była inna... taka pusta. Zasysała wszystko, każdą drobinkę kurzu. Wątpiłam, czy jakiekolwiek światło jest w stanie ją rozproszyć. Nie widziałam nawet własnych rąk, które były tuż przede mną. Próbowałam się ruszyć, ale okazało się, że jestem związana, a raczej przykuta do ściany. Nie miałam też zielonego pojęcia kto i po co mnie tutaj przytachał. Chociaż było kilka możliwości.
Zadźwięczałam łańcuchami mając nadzieję, że mój oprawca usłyszy, że się ocknęłam. Nie miałam ochoty siedzieć tutaj nie wiedząc nawet kto mnie zaatakował.
 – No w końcu się ocknęłaś – nie byłam więc sama. Całkiem możliwe, bo przez tę ciemność nic nie dostrzegałam. – Byłaś nieprzytomna przez cztery godziny. – Nie rozpoznałam tego głosu. Był melodyjny i chyba należał do kogoś niewiele starszego ode mnie. Chociaż sama nie mogłam być do końca pewna swojego wieku.
Zadałam najgłupsze i najbardziej pospolite pytanie w dziejach ludzkości pytanie:
 – Kim jesteś? – Słyszałam kroki i świst zgniatanego piasku pod stopami. Widocznie nieznajomy mężczyzna zbliżał się do mnie. Odruchowo wgniotłam się w ścianę.
 – A jak myślisz – szorstka dłoń przejechała po mojej twarzy. Czułam tylko zapach stęchlizny jak i piachu. Tutaj każdy tak cuchnął, więc o niczym mi to nie mówiło. Nieznajomy zbliżył się jeszcze bardziej, a po chwili w ciemności ukazały się jego jasnozielone oczy.
 – Jesteś Nieczystym*.
 – Właściwie to tak.

Jego zimna łapa przejechała po moim pozbawionym życia ciele. Usłyszałam tylko odgłos rozrywanej bluzki, więc mam być kolejną zabawką.
Chciałam mu przywalić, ale nawet nie wiedziałam, gdzie mam celować, poza tym miałam skute ręce. Poddałam się zatem losowi...

  Nie krzyczałam, to nic by nie dało. Czułam tylko narastającą złość, zwłaszcza kiedy szorował moim ciałem po piaszczystym podłożu, a ziarenka piasku wbijały mi się w nagie plecy.
To nie tak, że podobało mi się, po prostu nie miałam wyjścia. Nie znałam jego imienia, nawet nie wiedziałam jak wygląda. Wiedziałam tylko czego chce. A ja mu to dałam po dobroci, bo inaczej wziąłby siłą.
Jęknęłam cicho, kiedy wbił się we mnie mocniej i zaczął szybciej poruszać. Kiedy skończył po prostu mnie tak zostawił i wyszedł, a ja poczułam zalewającą mnie falę zmęczenia.
Pogrążyłam się w półśnie opierając o ciepłą ścianę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz